Efektywna nauka oszczędzania oraz zarządzania własnym budżetem nie jest trudna, ale wymaga jednak od rodziców konsekwencji i przestrzegania kilku podstawowych zasad.
- Uczyńmy nasz budżet domowy jawnym – nie ukrywajmy, w jaki sposób i na co wydajemy pieniądze. Dziecko uczy się przede wszystkim przez obserwację swoich rodziców, dlatego ważne jest, by miało świadomość, że pieniądze nie biorą się z magicznego portfela mamy, ale trzeba je zarobić. Trzeba też z tych pieniędzy opłacić podstawowe świadczenia, zapewnić pożywienie. Przyjemności, czyli to, co dziecko najbardziej interesuje, finansowane są w dalszej kolejności. Oczywiście istnieje ryzyko, że dziecko podzieli się informacjami na temat budżetu domowego ze swoimi kolegami, koleżankami, dlatego należy dbać o umiejętnie wprowadzanie w tajniki finansowe, bez zdradzania konkretnych liczb (przynajmniej tym najmłodszym).
- Kieszonkowe to dobry pomysł – szczególnie dla dzieci powyżej 10 roku życia. Miesięczna wypłata kieszonkowego to przede wszystkim nauka dysponowania własnymi środkami. Dziecko uczy się, że musi rozplanować wydatki na cały miesiąc, a jeżeli chce nabyć sobie coś droższego, to musi odłożyć pieniądze na ten cel. Ważne przy tym jest to, że trzeba prowadzić z dzieckiem rozmowy, które pomogą mu uświadomić np. to, że wydanie całego kieszonkowego na początku miesiąca skutkuje brakiem środków w późniejszym terminie. Należy także pamiętać, by nie fundować dziecku zachcianek, gdy skończą mu się pieniądze w skarbonce. Dodatkowe pieniądze, coś na kształt premii, np. za dobre wyniki w nauce, są słusznym posunięciem, ale nie mogą być regułą, by nie wyrobić nawyku nauki czy wykonania jakiegoś polecenia rodzica za pieniądze – raz niech to będą pieniądze, innym razem pochwała czy wyjście do kina. Pamiętajmy, by dziecko zdawało sobie sprawę, że dodatkowych pieniędzy (np. premii za dobre wyniki w nauce) nie może wliczać do własnego budżetu i planować z tego wydatków.
- Bawmy się z dzieckiem, korzystając z dostępnych pomocy edukacyjnych – współczesna technologia oferuje pełną gamę interesujących możliwości uczących dziecko przez zabawę zasad efektywnego oszczędzania. Klasyczne „świnki-skarbonki” dziś możemy zastąpić elektronicznymi skarbonkami zliczającymi wrzucone pieniądze, ponadto możemy sięgnąć po atrakcyjne zabawki, gry i aplikacje multimedialne. Dla najmłodszych mamy garnuszki zliczające wrzucane do środka klocki, dla nieco starszych – zabawkowe bankomaty, kasy fiskalne oraz gry – zarówno planszowe, jak i komputerowe, np. słynne „Monopoly”, uczące dobrego gospodarowania zgromadzonymi środkami. Nauka przez zabawę ma znaczenie fundamentalne, gdyż dzięki temu w naturalny sposób wpajamy dziecku zwyczaj oszczędzania. Sporo wartościowych bajek również kreuje odpowiednie postawy sprawnego gospodarowania finansami.
- Własne konto – to większa kontrola oszczędności. Wszystkie chyba instytucje finansowe oferują konta dla juniorów. Z reguły są to darmowe rachunki dołączone z kartą płatniczą do głównego konta rodzica (takie rozwiązanie daje również korzyści rodzicom w prowadzeniu własnych finansów w danej instytucji finansowej). Dziecko dzięki temu ma możliwość nie tylko planowania budżetu, wydatków czy oszczędności, ale również zaznajomienia się ze współczesną bankowością – wirtualny pieniądz, dostęp do środków przez internet i aplikację w telefonie, karta płatnicza. Ponadto jest doskonałym rozwiązaniem, kiedy starsze dzieci wysyłamy na kolonie, obozy. Kieszonkowe dziecka jest wtedy bezpieczne.
- Drobne pożyczki w rodzinie – nauka konsekwencji zadłużania. Warto czasami zaproponować starszemu dziecku pożyczkę na upragniony zakup. Takie działanie pozwoli młodemu człowiekowi przekonać się, jakie są rzeczywiste zalety i wady pożyczki. Nauczy się on, że planowanie budżetu zależne jest od aktualnej sytuacji finansowej – mniejszy przychód oznacza mniej środków na wydatki. Należy jednak pamiętać, żeby nie pożyczać dziecku zbyt często pieniędzy, żeby pożyczki były niewielkie, a raty samodzielnie potrącane z kieszonkowego.